piątek, 13 września 2013

Rozdział 10.


Part of my heart belongs to you and will belong. Do I have time to forget about the pain ...?

-Kochanie wszystko będzie dobrze. Zobaczysz …-wtulił mnie w siebie. Gdy już się wzbiliśmy spojrzałam na chmury i automatycznie poleciały mi po policzku łzy. Tak szkoda mi było tego co tam zostawiam. Wprawdzie nie wylatuje daleko, ale czuję że się wszystko kończy.

-Myślisz o nim ?-

-Słucham ?-

-Kochasz go ?-widziałam go. 


Miałam jego postac w głowie. Czy to się nigdy nie skończy ? Częśc mojego serca należy do niego i należec będzie, ale czy znajdę miejsce dla innej osoby ?

 -To niema znaczenia .-resztę podróży nic się nie odzywałam. Po prostu zasnęłam. Pragnęłam się już nie obudzic. Snic o tym czego pragne i co kocham. Być z ta osobą. Nie miec problemów. Nie czół bólu… 
 

*Oczami Harrego*


Zostałem sam w domu, bo Rose wyszła z domu na spotkanie z Emily i Valerie. Postanowiłem pojechac do Lou. Założyłem buty i wyszedłem. Po 10 minutach byłem na miejscu.

-Lou ?!-drzwi były otwarte, więc wszedłem. –Jesteś ? Albo czy ktoś w ogóle jest ?-gdy wszedłem do salonu moim oczom ukazała się An bez bluzki. Louis całował ją, a ja szybko zakryłem oczy.

-Może nie będę wam przeszkadzac .-skierowałem się w stronę wyjścia odsłamiając oczy, gdy zaszła mi drogę An przytulając mnie.

-Oj biedny… -złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła do salonu. Usiadłem obok Louis.

-Masz .-wyciągnęła w moją stronę rękę z kluczami od domu.

-A po co mi to ?-

-Pokój Belli. Leży na szafce …-nie za dużo zrozumiałem, ale no cóż. Chcieli się mnie pozbyc. Nie czeając na wyjaśnienia pojechałem do domu dziewczyn. Na miejscu nikogo nie było. Na tej szafce leżał list.

Kochany.

Zawsze się kochałam i będę cię kochac, mimo że ty możesz tego nie odwzajemniac. Wyjechałam bo chcę ułożyc sobie życie od nowa. Te wszystkie problemy mnie wykańczały. Teraz muszę ci coś wyznac. Nie ma potrzeby dłużej zwlekac, ale chcę żebyś bez względu co przeczytasz nie martwił się i nie czół odpowiedzialny.

Jestem w ciąży. Nic się nie martw ja już podjęłam decyzję wychowam to dziecko sama. Teraz gdy to czytasz ja już pewnie jestem daleko. Nie szukaj mnie.

Bella…

Moje serce zamarło,a w moich oczach pojawiły się kropelki łez.


Nie wiedziałem, czy się cieszyc, czy martwic. W końcu to moje dziecko i chciałbym je zobaczyc. Byc przy nim. Patrzec jak dorasta. Zostałem tatą. Jednak nie wiedziałam co zrobic. Moje serce szukało odpowiedzi. Z rozmyślań wyrwał mnie dzwięk otwierających się drzwi. Potem usłyszałem śmiechy.

-Ooo…hh.. hej Harry co ty tu robisz ?-spytała Rose patrząc na mnie z niedowierzaniem.

-Ty mi lepiej powiedz jak tu wszedłeś ?!-dodała Emily.

-Już nie ważne właśnie wychodziłem .-płożyłem kartkę listem na stole w salonie. Przechodząc obok dziewczyn dałem Emily klucze. Popatrzyła się na mnie, a ja bez słowa wyszedłem. Kontem oka widziałem, że podeszły do listu. Nie myślałem o tym co powie Rose, moją głowę zaprzątało  jedno pytanie ... Co teraz ? 


*Oczami Belli*


Kiedy się obudziłam podchodziliśmy do lądowania. Zapięłam pasy i czekałam na koniec tej potwornej podróży. Jack złapał mnie za rękę. Strasznie nie lubiłam lądowań. Zawsze mnie uszy bolały. Ścisnęłam jego rękę. Na szczęście w ciągu 15 minut było już po wszystkim.

Po wylądowaniu skierowaliśmy się w stronę gdzie odbieraliśmy walizki. Moje oczy nie mogły w to uwierzyc…

Czy to on ? Od razu rozpromieniałam i nie czekając na nic ani nie patrzac na innych rzuciłam się na niego i oplotłam go w pasie nogami.

-Jesteś tu .-nie mogłam uwierzyc, że to się dzieje naprawdę.

-Nie pozwolę ci odejść. Kocham Cię i nasze dziecko .-nasze usta się spotkały. Tak mi tego brakowało.

-Kocham Cię .-przedłużyłam pocałunek. Spojrzałam w jego oczy i uśmiechnęłam się śmiejąc się przy tym. Naglę chłopak  się zachwiał i leżeliśmy na zimnej podłodze lotniska. 




Leżeliśmy tak chwilę, ale by nie robic już większego zamieszania. Zeszłam z niego i udaliśmy się po walizki. Jacka już nie było. Wiem, że go zraniłam.

-Co teraz ?-

-Mam niespodziankę .-splótł nasze ręce i razem wyszliśmy na zewnątrz. Czekał tam na nas samochód.

-Gdzie jedziemy ?-

-Przed siebie ...-

-----------------------------------------------------------------------------
Wiem, że nie wyszedł. Tak jak inne rozdziały -,- . Przepraszam, że taki krótki, ale ostatnio nie mam czasu żeby pisac dłuższy.
Czytasz = skomentuj :* Motywujesz do dalszego pisania.




czwartek, 12 września 2013

Rozdział 9.



You can not run away his life. Face the problems and fight for what you love...
 
Chwila czy to jest … Czy to jest samochód Maksa. Wszystko wraca, a chciałam zacząc wszystko od nowa i myślałam, że on da mi spokój. Wyszłam na dwór. Podeszłam do samochodu, a chłopaka wyszedł z niego.
-Czego ty ode mnie chcesz ! Zostaw mnie w spokoju !-
-Nie dopóki nie będziesz moja .-złapał mnie za łokiec i przyciągnął do siebie. Próbowałam się wyszarpac, ale on był silniejszy. Tylko żeby dziewczyny tego nie widziały. Nie chcę by im coś się stało przeze mnie. Wciągnął mnie do samochodu.
-Zostaw mnie debilu !-krzyczałam.
-Jeśli nie chcesz być moja to nie będziesz nikogo !-widziałam w jego oczach złośc. Ruszył i jechał strasznie szybko. Ze strach trzymałam się siedzenia.
Przy nim miałam samobójcze myśli w głowie. Szczęście u mnie trwa krótko, ale za to problemów mam stanowczo za dużo. Czemu nie mogę życ jak An czy Emily ?
-Gdzie ty mnie wywozisz ?-
-Przekonasz się .-widziałam jak szybko zmienił swoje nastawienie. Na jego twarzy pojawił się  szyderczy uśmieszek. Moje serce waliło jak oszalałe. Tym razem nie mazgaiłam się jak jakieś dziecko.-Chcesz mnie zabic ?!-stanęliśmy na światłach, a ja bez waliki się nie poddam ! Teraz albo nigdy ! Otworzyłam drzwi i zaczęłam uciekac ile sił w nogach. Wszystkie samochodu na mnie trąbiły dopiero potem skapnęłam się, że nie idzie za mną. Co teraz? Zatrzymałam się na przystanku.
Zamknęłam oczy i to był ten moment w którym zaczęłam płakac. Te problemy mnie przerastały. Coś ukuło mnie w ramię. Obejrzałam się i zobaczyłam jego. Czułam jak tracę czucie w nogach i rękach. Obraz mi się rozmazał…

*Następny dzień*

Obudziłam się w czyjejś sypialni. Po chwili skapnęłam się, że jestem w domu Maksa. Nie mogła ruszac rękoma ani nogami. To był jakiś okropny koszmar z którego nie mogłam się wybudzic. Wszedł do pokoju z tacom na której znajdowało się jedzenie.
-Jak się spało skarbie .-
-Co ty mi zrobiłeś ?-miałam zaszklone oczy.
-Nic takiego, życzę smacznego kochanie .-on był chory psychicznie. Zostawił jedzenie i wyszedł. Moje ręce i nogi były przywiązane do łóżka. Na szczęście miałam drobną rączkę i udało mi się ja wyjąc dalej poszło łatwo. Musiałam się jakoś wydostac z tego cholernego domu. No tak telefon. Zabrał mi, a ja nie znałam innej drogi ucieczki. Zostało jeszcze okno. Podeszłam i otworzyłam je. Uuuf… W miarę nisko, więc może jest jakaś szansa. Stanęłam na parapecie. Zbliżał się do pokoju, bo słyszałam jak wchodził po schodach. Teraz albo nigdy…
Skoczyłam i nie zwracając uwagi na nic biegłam przed siebie aż dobiegłam do kawiarni. Mimo, że nie miałam butów i jedyne co na sobie w ogóle miałam to koszulka i majtki, ale musiałam szukac pomocy. Już miałam wejść gdy usłyszałam sygnał klaksonu samochodowego. Odwróciłam się i zobaczyłam samochód Harrego. Była też Rose. Wyszedł a z nim Rose. Podbiegła do mnie.
-Co ci się stało ?!-krzyknęła. Ja nie odpowiedziałam jej tylko spuściłam głowę. Dziewczyna zrozumiała i przytuliła mnie mocno. –Choc zabierzemy cię do domu .-wsiadłam z nimi i odjechaliśmy.

*Dom Harrego*

Weszłam do środka i usiadłam na kanapie.  Nie odzywałam się. Było mi głupio.
-Choc dam ci jakieś moje rzeczy na przebranie .-tak jak powiedziała tak zrobiłam.
-Nadal jesteś na mnie zła ?-
-Nie… Nie powinnam .-uśmiechnęła się i wtuliła mnie w siebie. –Ale powiedz mi tak szczerze. Czujesz coś do Harrego ?-
-Nie to już przeszłość .-
-Co zamierzasz zrobic ?-
-Chyba wyjadę. Jestem tutaj tylko kłopotem .-

*Oczami Harrego*

Zanim wszedłem do środka chwilkę stanąłem przy drzwiach i to co usłyszałem wstrząsnęło mną. Wszedłem i stanąłem przed nimi.
-Więc wyjeżdżasz ?-
-Tak. –tej odpowiedzi się obawiałem. Nie chciałem stracic żadnej z nich. –Odwieziesz mnie do domu ?-
-Tak nie ma problemu .-
Po drodze nie odezwałem się do niej. Ona również nic nie powiedziała. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu.
-I co dalej ? Uciekniesz ?-
-Tak nie mam innego wyjścia .-
-Nie. Masz. Zostań ! Nie możesz ciągle uciekac .-
-Owszem mogę .-otworzyła drzwi i wyszła, ale jeszcze zanim zamknęła dodała .-Dziękuję ci za wszystko .-gdy wyszła jakiś chłopak podszedł do niej.
-Cześc Kochanie .-pocałował ja lekko w usta.
 -Hej .-nie mogłem na to patrzec. Widząc to złoś i smutek mną kierowała. Nie wytrzymując presji odjechałem.

Cały czas chodziłem smutny i przybity. nie wiedziałem co zrobic i ta bezradnośc mnie przytłaczała. 


Nie mogłem zasnąc przez całą noc. Może lepiej jak dam jej odejść? Sam nie mogę zostawic Rose. Kocham ją i zostanę z nią.

*Oczami Belli*
*7.00*

Jesteśmy w drodze na lotnisko.
Mam ciągle obawy co do tego. Może Jack miał racje i nie mogę ciągle uciekac.  Przypomniał mi się Harry. Kochałam go, ale nie mogę go zmusic do tego by on również pokochał mnie. To jest jego wybór i jest słuszny. Sama bym siebie nie wybrała, a Rose jest wspaniała. Nie mogę stac na drodze do ich szczęścia. Ciągle nie jestem pewna co do moich uczuc do Jacka, ale wiem że na pewno się wszystko ułoży. Poczułam jak kilka łez spływa mi po policzku.
-Czemu płaczesz kochanie ?-
-A nic cieszę się, że zaczniemy życie od nowa .-posłałam mu uśmiech przcierając mokre oczy. On również się uśmiechnął. Kilka minut potem byliśmy już na lotnisku. Jeszcze wstąpiłam do toalety. Smutek przytłaczał moja duszę. Oparłam się o ścianę i zsunęłam się po niej na zimne płytki.Przyszedł do mnie Jack i wtulił mnie w siebie. Wiedział, że było mi ciężko. Po policzkach zaczęły spływac mi łzy. jedna po drugiej. 



------------------------------------------------------------------------------
No i odprawa. Czy to już koniec ? Czy już nigdy nie spotkam tych co są dal mnie ważni ?
Po odprawie ruszyliśmy do samolotu i zajęliśmy nasze miejsca. Ciągle uciekam od problemów. Czy nie było tak jak nie mogłam poradzic sobie z nałogiem ?
-Kochanie wszystko będzie dobrze. Zobaczysz …-

------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie skończyłam ! Co zaczynałam go pisac to ktoś mi przeszkadzał. Ale już jest i następny postaram się dodac jutro.
Dziękuję tym co komentuję. Wasze komentarze motywują.
Jeśli czytasz to proszę skomentuj :*

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 8.



You'll always be a part of my heart ...


Lecę… Zamknęłam oczy przygotowana do uderzenia w zimna taflę wody. Jednak to się nie stało, ponieważ ktoś w ostatniej chwili złapał mnie za rękę. Zawisłam. Jedna ręką złapałam się mostu. Podniosłam wzrok by ujrzec tą osobę i moim oczom ukazała się sylwetka Jacka. Łzy spływał mi po policzku. Niue byłam pewna czy naprawdę tego chcę.

-Bella!-

-Moje życie nie ma sensu. –

-Nie dam ci odejść .-wciągnął mnie i wziął na ręce. Byłam zagubiona. Chłopak zabrał mnie do samochodu i pojechaliśmy do jego domu. Zamęczona całą sytuacja zasnęłam na fotelu samochodowym. On delikatnie wziął mnie i wyniósł. Moja głowa lekko spadła w wyniku czego obudziłam się.

-Gdzie ja jestem ?-zmarszczyłam czoło.

-U mnie przed domem .-

-A mogę stanąc ?-spojrzałam na niego, a on postawił mnie na ziemi. -Powinnam już iśc .-

Nie czekając aż coś powie ruszyłam w swoja stronę. Jack wybiegł przede mnie.

-Nie możesz odejść .-

-Stwarzam tylko problemy. -

-Kocham Cię .-niespodziewanie zbliżył swoje usta do moich, a ja bez wahania musnęłam je lekko. Gdy odwzajemnił pocałunek wtulił mnie mocno w siebie. Mój problemy w jednaj chwili znikły. Czułam, że dostałam druga szanse. Czy ją wykorzystac ?


*Oczami Harrego*


Zostałem w szpitalu miejąc nadzieję, że mi wybaczy. Siedziałem przy niej cały czas nie puszczając jej ręki.

-Kocham cię Rose żałuję tego co się stało !-

-Też cie kocham .-zdziwiła mnie ta odpowiedz.

-Wybaczysz mi ?-

-Już ci wybaczyłam .-posłała mi ciepły uśmiech, a ja go odwzajemniłem. Zostałem z nią jeszcze do nocy potem postanowiłem pojechac do domu. Przez cała drogę męczyło mnie jedno. Czy możliwe żeby zakochac się w dwóch osobach jednocześnie. Tylko która miłośc jest silniejsza ?

Po drodze wstąpiłam do Belli. Byłem ciekawy jak ona się czuje. Podeszłam do drzwi. Otworzyła mi je Emily.

-Hej jest Bella ?-

-Nie nie ma jej już od jakiegoś czasu. Wejdziesz ?-

-Nie spieszę się .-wsiadłem do samochodu i ruszyłem. Martwiłem się może coś jej się stało. Wróciłem do domu.


*Oczami Belli*


Zadzwonił mój telefon . To Harry. Zastanawiałam się chwile, ale odebrałam.

-Halo ?-

-Spotkaj się ze mną .-

-Dobrze. Gdzie ?-

-Jutro w parku o 16.00 .-rozłączył się. Poszłam do kuchni w której stał Jack.

-Wychodzisz ?-

-Tak. Idę jutro na spotkanie z Harrym. –

-Może to zły pomysł .-ciągnął dalej czego się obawiałam. Nie chciałam o tym dzisiaj myślec.

-Zmęczona jestem chodźmy spac .-złapałam go za rękę i poszliśmy do sypialni. Chłopak wyciągnął jakąś swoja koszulkę i dał mi ją. Poszłam do łazienki i przebrałam się. Wróciłam i zastałam Jacka leżącego na łóżku. Położyłam się obok niego. Wtulił mnie w siebie.

-Kocham cię. Zostań ze mną .-wyszeptał mi do ucha. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy.


-He can't love you more than Me .-nie wiedziałam co powiedziec. Zatkało mnie czułam to samo do ich obu. Nawet nie wiem kiedy z tego wszystkiego zasnęłam.
 

*Następny dzień rano*


Gdy się obudziłam on jeszcze spał. Nie chcąc go budzic po cichu wstałam i poszłam do łazienki przebrac się. Po 10 minutach byłam już w drodze do swojego domu. Jeszcze dziewczyny i te ich pytania. A może nie chcą mnie znac po tym co zrobiłam Rose.

Po kilku minutach drogi doszłam przed drzwi. W oknie ujrzałam siedzącą An. Zauważyłam mnie. Chwilkę potem wybiegły obie wpadając na mnie z piskiem.

-Gdzie ty byłaś martwiłyśmy się o ciebie !-krzyknęła Emily. Spojrzałam na telefon 10 nieodebranych połączeń. Weszłyśmy do środka. –No opowiadaj kochanie .-usiadłyśmy na kanapie i zaczęłam im opowiadac całą sytuację.

-… Wiem, że przez to co zrobiłam możecie mnie zostawic i wyżucic na zbity pysk. –spusciłam głowę na dół.

-Co ty ! Nie żartuju my cię nigdy nie zostawimy. Kochamy cię jak siostrę !-po tych słowach przytuliły mnie.

-Nie zasłużyłam na was .-

*16.00*


Wyszłam z domu i szłam 5 minut. Gdy dotarłam na miejsce Harry już tam był. Zbliżył się i chciał mnie pocałowac, ale się odwróciłam, a on pocałował mój policzek. Usiedliśmy.

-Co dalej ?-

-Kocham cię.-złapał moja rękę.





-A Rose ?-chłopak się zamyślił. –Idź do niej. To już jest koniec …-wstrzymywałam łzy. Czemu to tak boli ?

-Ale to co było, ta noc. O tym wszystkim mam zapomniec ?-

-Nie ma wyjscia… To nic nie znaczyło. A poza tym to już wiem, że ci wybaczyła. –

-Ale …-

-Nie proszę … Nie spieprz tego …-wytrzymac nie mogłam więc wstałam i zaczęłam iśc jak najdalej tego miejsca.

-Bella !-słyszałam jak mnie woła. Odwróciłam się i widziałam jak biegnie w moja stronę. Wyjęłam telefon.

-Jack przyjedź po mnie proszę. Jestem w parku …-loczek był już coraz bliżej. Podbiegłam do ulicy. Akurat przyjechał. Odwróciłam się w stronę Harrego. Nie mogłam tego tak zostawic. Ruszyłam w jego stronę. Gdy się zbliżył wbiłam się w jego usta.





Ostatni raz. Forever or never.

-Zawsze będziesz częścią mojego serca …-weszłam do samochodu.

Przez chwilę nie odzywaliśmy się.

-Co teraz ?-

-Idziemy przed siebie .-Odwróciłam się do Jacka i posłałam mu uśmiech przecierając łzy.  Ciekawe czy Rose mi wybaczy. Przybijało mnie to, że jemu wybaczyła a mi nie. Wiem zraniłam ją, ale żałuje tego i nie chcę jej stracic.

-Zawieź mnie do domu .-podjechaliśmy pod mój dom. Wyszłam z samochodu i pobiegłam prosto do mojego pokoju. Chciałam uciec od całego świata. Zamknęłam się w nim. Dziewczyny pukały, ale nie miałam ochoty z nikim rozmawiac. Podeszłam do okna. Chwila czy to jest …

--------------------------------------------------------------------------------
Jeśli chcecie się dowiedziec co zobaczyła Bella komentujcie. Czyja miłośc okaze się silniejsza ? Kogo Harry wybierze ? i czy Rose wybaczy Belli.Twoje komentarze motywują. A i przepraszam za błędy.